Temat bardzo wazny w trudnej historii Polski, ale został potraktowany nijako. Zero akcji, marna gra, za wyjątkiem Grochowskiej. Wiele niedomówień, których moje IQ nie łapie były AK-owiec porusza się swobodnie w 1946 roku piękną asfaltowa drogą, nową ,,Pobiedą" (dla niewtajemniczonych to matka naszej ,,Warszawy") to tak prawdziwe jak życie na Marsie.
Syberiada słaba ale w porównaniu to arcydzieło.
Niestety się zgadzam. Napisałem już tutaj, nie będę więc kopiował :
http://www.filmweb.pl/film/Stepy-2010-509564/discussion/emigrantka+na+stepie,239 8319
Ale faktycznie dużo nudy i powierzchowne potraktowanie tematu. Szkoda, bo potencjał zmarnowany. Rzeczywiście tylko Grochowska dobrze zagrała.
Zmarnowana szansa. Prawie nic się nie dzieje. Jedynie klimat filmu i atmosfera się broni oraz piękne zdjęcia Uralu i stepów. Szyc Borys... brak słów, a tak dobrze się kiedyś zapowiadał. Jak wygląda AK-owiec po przejściach pokazał Dorociński w filmie "Róża". Tu mamy wystrojonego eleganta spod igły z sygnetem na dłoni. Co to było?
Rola Borysa Szyca była trzecioplanowa więc nie bardzo jest co oceniać, ale trzeba przyznać, że w jednej scenie - pod koniec filmu - pokazał większy żal po stracie dziecka niż Grochowska przez cały film.
Dla dobrego aktora nie powinno być różnicy, czy rola jest pierwszoplanowa, czy trzeciorzędna. Swoją drogą świetnie gostek wystartował w "Oficerach", a kończy, jako celebryta.
On dobrym aktorem jest, więc tak jak napisałem wcześniej, w jednej scenie z nim było więcej emocji niż u słabej Grochowskiej przez pół filmu.
Do celebryty mu daleko, a w sumie teraz ma bardzo dobry czas, "Sztuka kochania", "Pokot", a za chwilę biografia Kantora i "Kamerdyner" Filipa Bajona. Ponadto jest w zdjęciach do nowego filmu Pawła Pawlikowskiego. Jak na celebrytę to dość sporo.
Teraz być może odmieniło mu się na lepsze, ale zauważ, że posta pisałam rok temu, kiedy bulwarowa prasa rozpisywała się o ekscesach spowodowanych używkami.
Ps. Co do Grochowskiej pełna zgoda. Nie rozumiem zachwytów. Ani specjalnie utalentowania, ani specjalnie urodziwa.
Co pokazał Szyc? To chyba jakis żart i totalne nieporozumienie.
A co do Grochowskiej - była bardzo wiarygodna: pełna bólu, śmiertelnie wycieńczona fizycznie i psychicznie, a jedocześnie twardy automat. Tylko tak mozna przezyc w ekstremalnych warunkach.
Co prawda, napis na początku informuje widza o szerszym kontekście: o wielkiej liczbie ludzi przymusowo wywiezionych do azjatyckiej części ZSSR. Ale wcale nie miałem wrażenia, że reżyserka opowiada mi historię mającą w sobie siłę uogólnienia, że jest to swoista pars pro toto: coś małego lecz reprezentatywnego dla całości. Przeciwnie: oglądałem li-tylko indywidualną historię jednej polskiej matki rzuconej przez zły los bardzo daleko od domu. I nic więcej.
Przychylam się do opinii. Grochowską lubię ale film jest po prostu słaby. Dłużnych, brak akcji, trzeba być wysłanym i cierpliwy. Ja odpadam.
Wiem że odpowiadam po 5 latach ale warto poświęcić czas na przeczytanie choć jednej książki o tzw. sybirakach. Nie da się o tym opowiedzieć w trakcie półtoragodzinnego filmu, będącego hołdem dla kogoś i opowiadającego głównie obrazem. I to są udane zdjęcia choć mało w nich tekstu. Reżyser opowiada emocjami resztę trzeba sobie doczytać. Polecam lekturę książki Ja, Kostek i wojna, Krystyny Maryańskiej-Zgrzebnickiej.